Dojrzała samoregulacja

Dojrzała samoregulacja

Dojrzała samoregulacja

Czy zdarza Ci się rozpraszać podczas wykonywania zadań? Albo tracić zbyt wiele czasu na mało produktywnych zajęciach, jak skrolowanie mediów społecznościowych? To znak naszych czasów, który wymaga od nas nowej umiejętności – samoregulacji. Co nam ją utrudnia, a co jej sprzyja?

Przebodźcowanie

Żyjemy w czasach, w których oddziałuje na nas mnóstwo bodźców i przetwarzamy miliony informacji. Setki maili, do tego sms-y, powiadomienia na zegarkach, telefony, informacje z grającego w tle radia, konieczność przełączania się z jednego zadania na drugie. A do tego w tle naszego funkcjonowania toczą się tysiące procesów nieświadomych.  Wielu neurologów i psychologów bije na alarm, że
z natłokiem informacji nasz mózg przestaje sobie radzić. Oczywiście w toku zmian ewolucyjnych nauczyliśmy się chłonąć informacje z otoczenia, ale ich przetworzenie wymaga ogromnych nakładów energii i potrzebuje systematycznie odpoczynku. W przeciwnym razie do rosnącego grona chorób cywilizacyjnych wkrótce dojdą te umysłowe i neurologiczne.

Co nam pomoże?

Nasz mózg ceni regularność, rutynę, rytuały i stały rytm dnia. Nieprzewidywalność i zmienność, wpływają na wysoki poziom kortyzolu (hormonu stresu) i nie sprzyjają produktywności umysłowej. Wystarczy drobna zmiana w planowaniu swojego czasu, by nasz mózg odwdzięczył się nam spokojem, skupieniem uwagi i kreatywnością. Zaplanuj swój dzień, wyznacz pory pracy i pory odpoczynku, wyłącz powiadomienia, zastosuj sprawdzone sposoby na koncentrację podczas wykonywania zadań. Zadbaj o pewną rutynę, stałe pory posiłków, ćwiczeń, snu. Przestrzegaj ich
i broń przed zmiennością. Zobaczysz, że po kilku takich w pełni zaplanowanych dniach, do zadań będziesz podchodzić z większym entuzjazmem, spokojem i lepszą koncentracją. Nie bez powodu
u małych dzieci, kiedy sią w fazie intensywnego wzrostu, niezachwiany rytm dnia to gwarancja spokoju i dobrego snu.

Nocne życie

Sen jest kolejnym elementem, który może wpływać na regulacje naszych procesów myślowych.
W zamierzchłych czasach, kiedy pory dnia wyznaczały wschody i zachody słońca, człowiek żył
w określonym rytmie wyznaczanym przez naturę. Jesteśmy częścią natury i jej rytmiczność oddziałuje na nas choćby tak, że w nocy śpimy, a w dzień funkcjonujemy zapewniając przetrwanie sobie
i naszemu „plemieniu”. Ci, którzy podróżując przekraczają strefy czasowe doskonale znają pojęcie jet-lagu, czyli przemęczenia organizmu na skutek zachwiania rytmu dobowego. Ale jet-lag można zafundować sobie nie tylko podróżując do odległych zakątków. Wystarczy pooglądać seriale do 3 nad ranem, czy pracować po kilkanaście godzina na dobę. Zaburzony rytm dobowy wpływa na jakość snu. Może i zaśniemy zmęczeni i będziemy spać nawet 7-8h godzin, ale jakość tego snu, długość i intensywność poszczególnych jego faz, będą na tyle zaburzone, że nasz mózg nie zregeneruje się odpowiednio.

Co nam pomoże?

Stałe pory snu i wsłuchiwanie się w potrzeby swojego organizmu to krok ku regulacji naszych procesów umysłowych i higieny życia. Jeśli po ciężkim dniu nasz organizm łaknie drzemki, a my przeciągniemy go do 23:00, to oczywiście zaśniemy, ale zmęczenie wpłynie na wspomnianą, kluczową jakość snu. Drzemka ma zbawienny wpływ na pracę naszego mózgu, który odwdzięczy nam się większą energią i zdolnościami umysłowymi.  Warto też pamiętać o sile natury i synchronizacji z nią. Na przykład wstawanie o świcie może pomóc nam lepiej zaplanować dzień, wykorzystać czas przed pracą na inne aktywności (spacer, medytacja, czytanie, jogging itp.) co z kolei wpłynie na samozadowolenie z życia. A jeśli nie czujemy się „skowronkami” to pamiętajmy, że „sowy” też śpią w nocy. Nie ma co zarywać nocy dla pracy czy seriali, bo noc z natury jest od spania. Swoją drogą, teza o różnych chronotypach ludzi została już dawno przez naukowców obalona. Może i są osoby, którym się trudniej wstaje rano, ale wówczas warto przyjrzeć się ich higienie życia nocnego.

Kultura sukcesu

Żyjemy w czasach, gdzie wyznacznikami sukcesu są zawodowe pozycje, dobra materialne, rzadziej styl życia. W mediach społecznościowych prezentowane są nierealne wizje osiągnięć i sukcesów.  
A w kulturze ciągłego porównania często gubimy swoją osobistą definicję tego, czym sukces dla nas jest. Wystarczy wejść na LinkedIn i zobaczyć, że wszyscy po kolei dzielą się swoimi kolejnymi osiągnięciami. Super! Tylko czy wiemy, co za tymi sukcesami stoi? Jaka była droga ku nim i ich cena?  Bywa też, że osiągnąwszy dany sukces, wyznaczamy sobie automatycznie kolejny, bardziej ambitny.
I tak kręcimy się na kołowrotku, z którego trudno nam zejść, a który z czasem przestaje cieszyć,
a nawet wypala. Zadaj sobie pytanie czym jest sukces dla Ciebie? Czy jest realny do osiągnięcia?
W jakim czasie i za jaką cenę?

Co nam pomoże?

Stawiajmy sobie cele realne i krótkotrwałe. Możemy marzyć o willi nad morzem i jachcie, ale cieszmy się też dniem, w którym udało nam się zrealizować wszystkie zaplanowane zadania. Pamiętajmy, że od celu ważniejsza jest droga. Zatem warto zadbać o refleksję, co nas zaprowadziło do danego celu, co musiało się zadziać po drodze, by ten cel osiągnąć, co było zależne od nas, a co zdarzyło się wspaniałego, na co nie mieliśmy wpływu, a nam realnie pomogło. Cieszymy się i celebrujmy udany dzień, udany projekt, udane spotkanie czy dobrą relację. Po jednym osiągnięciu, nie wchodźmy od razu na tor wyścigowy, by sięgnąć kolejnych celów. Przeplatajmy zawodowe cele z osobistymi wyzwaniami, które służą naszemu zdrowiu i higienie życia, np. 1 dzień detoksu od mediów społecznościowych, miesiąc bez alkoholu, tydzień codziennych spacerów min. 5km. Sukces to nie tylko osiągnięcia, które wyróżniają nas na tle innych, ale też stan ducha i styl życia, który warto pielęgnować na co dzień.

Na zakończenie…

W świecie tak dynamicznym i zmiennym wymaga się od człowieka elastyczności, gotowości do podejmowania nowych wyzwań, stałej jakość pracy, wysokiego poziomu energii w każdej sferze życia na raz. Tak duża presja społeczna, zawodowa czy rodzinna może doprowadzić do silnego stresu, osłabienia naszych umiejętności umysłowych, a nawet wypalenia.  Dobrze jest mieć świadomość, że jesteśmy tylko ludźmi i naturalnie niektóre rzeczy mogą nam nie wychodzić. Jesteśmy w stałym procesie uczenia się. Zdarzają się nam lepsze i gorsze dni. Nasze życie też podlega cyklom, takim,
w których mamy więcej możliwości i takim, w których potrzebujemy więcej odpoczynku i regeneracji. Warto pielęgnować w swoich kręgach kulturę tolerancji i przyzwolenia na bycie człowiekiem, zamiast wywierać presję bycia super-bohaterem. Wsłuchujmy się w potrzeby naszego ciała, stawiajmy sobie realne i osiągalne cele, nie bójmy się rutyny, dbajmy o regularny sen i cieszmy się małymi osiągnięciami, a nasze najważniejsze „komputery” będą działać jak dobrze naoliwione maszyny.