Wróć do artykułów

Z sercem do… serca

Z sercem do… serca
Kiedy ostatnie miesiące cały świat z zapartym tchem obserwował rosnące zagrożenie COVID-19 i niemal wszystkie relacje ze szpitali pokazywały oddziały zakaźne, na innych oddziałach leżało mnóstwo pacjentów walczących z chorobami, które niestety wcale nie straciły swojej pozycji na liście tych najczęstszych przyczyn zgonów. Mowa tu o chorobach układu krążenia.

Niestety w Polsce nadal mężczyźni od 45. roku życia umierają przede wszystkim na choroby układu krążenia i udział tych zgonów systematycznie rośnie wraz z wiekiem[1]. Wśród kobiet w wieku 80 i więcej lat najczęstszą przyczyną zgonów są właśnie choroby układu krążenia – odsetek sięga 59 proc. Taka struktura zgonów według najważniejszych grup przyczyn utrzymuje się w Polsce od wielu lat.

Co czwarty chory, który umiera z powodu zawału serca, umiera zanim trafi do szpitala. Dlaczego? Bo zbyt długo zwleka z wezwaniem pomocy. Od pierwszych objawów zawału serca do udzielenia pacjentowi profesjonalnej pomocy mija w Polsce około 2,5 godziny. Dla porównania: średni czas dotarcia karetki pogotowia do szpitala z pacjentem z zawałem wynosi niespełna godzinę. Niestety też liczba zawałów w Polsce wzrosła o 8% w ostatnich pięciu latach, częściej dotyczy mężczyzn.

Kobiety zostały wyposażone w naturalne czynniki chroniące je przed zawałem – estrogeny. Dzięki nim miażdżyca tętnic wieńcowych i zawał serca rzadziej dotyka kobiet młodych (w wieku poniżej 55 lat) i bardzo młodych (w wieku poniżej 40 lat), niż mężczyzn w tym samym wieku. Niestety nie omijają ich inne problemy układu krążenia, jak udar mózgu, do którego w Polsce dochodzi średnio co 8 sekund[2].

Przy udarze krwotocznym, śmiertelność wynosi aż 50%. W razie wystąpienia udaru niedokrwiennego (80% wszystkich udarów), aż 45% pacjentów zmaga się z niepełnosprawnością wymagającą pomocy drugiej osoby.

Złe złego początkiem?

Choroby układu krążenia są nam wszystkim znane, obserwujemy je wśród znajomych czy w rodzinie. Badania na zlecenie Unum Życie TUiR S.A. pokazują, że aż 37% Polaków obawia się zachorowania na choroby kardiologiczne. A wynika to nie tylko ze świadomości samego zagrożenia, ale też ze stylu życia, jaki mimo wszystko prowadzą.

Otyłość, długotrwały stres, palenie tytoniu, bierny tryb życia, niewystarczająca ilość snu, niezdrowa wysokotłuszczowa dieta, nadużywanie alkoholu to lista najcięższych grzechów, za które przyjdzie nam zapłacić zdrowiem. Do tego brak systematycznych kontroli stanu zdrowia, poziomu cholesterolu, kondycji i aktywności fizycznej… a gdy ta spada, to dla nas równia pochyła w stronę miażdżycy, zawału lub udaru.

Pogorszenie stanu zdrowia pociąga za sobą kolejne konsekwencje, niezwykle dla nas i naszych bliskich kosztowne: utrata pracy lub zdolności do pracy, a wraz z tym utrata źródła dochodu. Szczególnie teraz, gdy dostęp do służby zdrowia dostęp jest nieco utrudniony, chorzy mogą napotkać trudności w umawianiu wizyt i wykonywaniu kolejnych badań. To może skłaniać do poszukiwania alternatywny w prywatnych placówkach, co znów generuje koszty. A gdy budżet się uszczupla, pacjenci mogą sięgać jedynie po część leków koniecznych do leczenia… i koło się zamyka. Brak źródła dochodu może też skłaniać do rezygnacji z rehabilitacji czy zakupu rzeczy niezbędnych w rekonwalescencji i przystosowaniu mieszkania dla osoby po udarze czy zawale.  Trudności finansowe i  konieczność rezygnacji z istotnych dla skuteczności leczenia kwestii wpływa również na poziom stresu, a przecież w rekonwalescencji stan ducha pacjenta ma ogromne znaczenie.

Na szczęście wiele z tych mrocznych prognoz możemy nie dopuścić do realizacji. Wszystko zależy od nas samych.

Dobra przyszłość w naszych rękach

Nawet zmiana drobnych nawyków w codziennych aktywnościach przybliżają nas do stylu życia, który służy naszemu zdrowiu. Na początek wystarczy:

  • ograniczenie spożywania cukru, kofeiny, alkoholu,
  • sięganie po niskotłuszczowe posiłki, warzywa, owoce, ryby, chude mięso
  • spacery i więcej ruchu na świeżym powietrzu,
  • stopniowo zwiększana aktywność fizyczna, do której zresztą będzie nasz organizm sam dążył odczuwając pozytywne zmiany
  • odpowiednia ilość snu
  • dbałość o relaks, odpoczynek, unikanie stresu

Troska o te elementy nie tylko oddali widmo zawału, da nam bowiem poczucie kontroli nad własnym życiem i zdrowiem, a nasze serce z pewnością odwdzięczy się nam lepszą kondycją, regulacją ciśnienia krwi, lepszym samopoczuciem, tym fizycznym i psychicznym. W końcu w zdrowym ciele, zdrowy duch. Kolejnym ważnym krokiem w trosce o serce jest udanie się do lekarza.

Dla pełnej diagnostyki proponuję trzy etapy badań wzajemnie się uzupełniających. Badanie podmiotowe, potocznie określane wywiadem lekarskim. To szczegółowy i rzetelny wywiad, który pozwala określić charakter dolegliwości, dynamikę objawów, pozwala różnicować przyczyny określonych objawów, ocenić ryzyko rodzinnego występowania, a więc stopień dziedziczenia określonych chorób sercowo-naczyniowych. Wnioski z badania podmiotowego ułatwiają dobór badan dodatkowych, np. EKG (elektrokardiogram), ECHO serca, próba wysiłkowa. Kolejne to badanie przedmiotowe, w podstawowym zakresie to ocena parametrów życiowych. – radzi dr Mariusz Kujawski, Specjalista Kardiolog; Echokardiografista.

Ocena parametrów życiowych może być wykonana w ramach autobadania przez każdego z nas. To nic innego jak regularny pomiar wagi, obwodu talii, BMI (body mass index), pomiar cieśnina tętniczego krwi (co istotne: na obu ramionach – dopuszczalna różnica wartości skurczowego ciśnienia tętniczego wynosi 20 mm HG). Poprawny pomiar to ten w ciszy, spokoju, po przynajmniej kilkuminutowym odpoczynku, wyciszeniu po stresie czy wysiłku fizycznym. Do innych ważnych parametrów życiowych należą: częstość rytmu serca (HR- heart rate), saturacja – czyli stopień wysycenia hemoglobiny tlenem. Istotne jest również stwierdzenie obecności lub  braku obrzęków wokół kostek bądź na podudziach.

– Następnym ważnym krokiem, który zleci lekarz to badania dodatkowe: morfologia krwi obwodowej (z oceną ilościową elementów morfotycznych krwi, hemoglobiną, płytkami krwi), kreatynina z eGFR (szacunkowe przesączanie kłębuszkowe nerek), jonogram Na (sód), K (potas), Mg (magnez), Ca (wapń), glukoza na czczo, hemoglobina glikowana, enzymy wątrobowe (AspAT, AlAT), lipidogram (frakcje cholesterolu np. HDL, LDL a także trójglicerydy), homocysteina, kwas moczowy, podstawowe hormony (TSH, f T 3, f T 4), kortyzol, testosteron. Do innych badań: badanie ogólne moczu.  Badania dodatkowe obrazowe: rtg klatki piersiowej, ekg, echo serca, usg jamy brzusznej. – dodaje dr Mariusz Kujawski.

To jak często wykonywać badania jest kwestią bardzo indywidualną. Istnieje jednak prosta zależność – im więcej obciążeń i czynników ryzyka powikłań sercowo-naczyniowych tym częściej należy wykonywać badania przesiewowe. Pozawala to na szybką identyfikację zagrożeń i daje szansę szybkiego, skutecznego leczenia i minimalizowania niepożądanych zdarzeń sercowo-naczyniowych, takich jak zawał serca, udar mózgu czy nagły zgon sercowy.

Mądre decyzje

Dbając o zdrowie fizyczne, warto też skupić się na spokoju ducha i bezpiecznej przyszłości pod kątem finansowym. Tym bardziej, że oszczędności to niestety nie domena Polaków. Z badań[3] na zlecenie Unum Życie wynika, że u ponad 37% problemy zdrowotne powodowały długotrwałą niezdolność do pracy, a co trzeci z nich musiał zrezygnować z zarobkowania przez okres od 6-12 miesięcy. Zapytano badanych o posiadane oszczędności na wypadek choroby lub wypadku. Okazało się, że 65% respondentów posiada oszczędności, które pokryłyby maksymalnie 3 miesiące życia. A jedynie 15% posiada środki zapewniające byt powyżej 6 miesięcy bez dochodu. Jak zatem zadbać o finanse na pokrycie tych wszystkich kosztów, które generuje choroba?

Jednym ze sposobów jest zakup polisy. Ubezpieczenie na życie to właściwie produkt obowiązkowy w każdej rodzinie, ale na rynku spotkać można też dodatkowe umowy na wypadek choroby kardiologicznej. Co dają? W sytuacji wystąpienia choroby objętej ubezpieczeniem (a są nimi między innymi: udar mózgu, zawał serca, kardiomiopatia, pierwotne nadciśnienie płucne, tętniak aorty wstępującej) ubezpieczeni otrzymają świadczenie pieniężne w wysokości nawet 500 000 zł, które mogą przeznaczyć na pokrycie kosztów leczenia.

Każda choroba potrafi wywrócić życie rodziny do góry nogami i zmusza bliskich chorego do przeorganizowania dotychczasowego życia. Na szczęście z pomocą przychodzą usługi assistance (wkomponowane w ubezpieczenia). To całodobowy dostęp do infolinii, gdzie załatwimy transport do szpitala czy lekarza, konsultacje lekarskie, badania specjalistyczne, a nawet rehabilitację. To dobra alternatywa dla publicznej służby zdrowia, szczególnie kiedy spojrzymy na dane choćby z 2018 roku. Na rehabilitację (w ramach NFZ) po udarze mózgu oczekiwało wówczas 1,5 mln osób. Ubezpieczenie z usługami assistance zdejmuje ten ciężar z głowy i chorego i jego rodziny, zapewniając nie tylko potrzebne pieniądze, ale też organizując i pokrywając koszty badań, opieki pielęgniarskiej, wizyt lekarskich czy rehabilitacji.

Wszyscy ostatnio przekonaliśmy się, że zdrowie i poczucie bezpieczeństwa są dla nas kluczowe. Choć nie wszystko da się przewidzieć, to jednak wiele jest w naszych rękach. Warto być świadomym, oraz podejmować mądre kroki, by w razie nieprzewidzianych zdarzeń mieć zabezpieczenie i pokonać trudności spokojnie i skutecznie. 


[1] https://www.mp.pl/pacjent/chorobawiencowa/aktualnosci/217765,zadbaj-o-swoje-serce Raport z 2017

[2] https://www.youtube.com/watch?v=6Wrb4q57ElY 

[3] Badanie omnibusowe na reprezentatywnej próbie Polaków powyżej osiemnastego roku życia, N=970, zrealizowane techniką TAPI, przeprowadzone przez Ipsos na zlecenie Unum Życie, kwiecień 2019