W ostatnim czasie niezwykle istotny i nośny stał się temat quiet quittingu, czyli „cichej rezygnacji” z pracy. Socjolodzy wskazują, że jest następstwem masowych odejść w 2021 r. po pierwszych falach pandemii, kiedy to z pracy zrezygnowało ponad 4 mln ludzi w samych Stanach Zjednoczonych, a trend utrzymywał się przez kilka miesięcy. Zjawisko quiet quittingu jest czymś pomiędzy: pozostaję w firmie, ale robię minimum zapisane w umowie.
To ogromna zmiana w pracy — zakłada odrzucanie wykonywania więcej niż przewiduje opis stanowiska, angażowania się w nowe projekty itp. Jest też wyraźnym komunikatem, że życie prywatne pracownik stawia wyżej od zawodowego.
Badacze zachowań społecznych zauważyli też, że na rozpowszechnienie zjawiska quiet quittingu miała wpływ praca zdalna. Zwiększyła bowiem liczbę godzin spędzanych „w pracy”, co następnie przełożyło się na zwiększenie ryzyka wypalenia zawodowego. Część pracowników może obecnie niechętnie wracać do starego systemu pracy stacjonarnej, co przekłada się na frustrację i brak motywacji do pracy w biurze.
Pandemia była także impulsem do przewartościowania życia. Wielu pracowników poczuło się niedocenianych w miejscu pracy. Zastanawiają się, czemu oni mają dawać z siebie wszystko, skoro ich przełożeni tego nie robią.
To idzie młodość
Szczególną rolę w kreacji trendu odgrywa pokolenie Z, które niedawno weszło na rynek pracy. Pojęcie stworzył tiktoker @zaidleppelin, definiując je jako pracę od 9 do 17, sumienne wypełnianie swoich obowiązków i dostawanie za to uczciwych pieniędzy. Zaznacza przy tym, że nadmierne zaangażowanie i praca w nadgodzinach nie mieści się w tej definicji, podobnie emocjonalne przywiązanie do miejsca pracy. Pojęcie dotarło już do Polski – ale także jako trend. „Po cichu” z intensywnego zaangażowania rezygnują kolejni pracownicy – oznacza to podjęcie decyzji bez rozmowy z szefostwem, bez informowania go – decyzja zapada raczej wewnętrznie, bez formalności.
Co stoi za quiet quittingiem?
Często przyczyną takiej postawy jest poczucie, że wykonywane zajęcie nie ma większego sensu, nie daje społecznych korzyści i nie rozwija w pracowniku poczucia odpowiedzialności czy sprawstwa. Pracownicy skarżyli się również na poczucie nierówności. W okresie lockdownu mało który pracodawca wykazał zainteresowanie tym, w jakich warunkach w domu pracuje jego pracownik. Poczucie żalu i niesprawiedliwości, które narastało w pracownikach, skłoniło ich do podjęcia wewnętrznej decyzji o „wycofaniu się” z nadmiernej aktywności.
Taka postawa wynika również z ogromnego przywiązania i troski o swoje życie prywatne, osobiste pasje, dążenia i marzenia (niekoniecznie związane z pracą).
„Quiet quitting może również wynikać z tego, że młode pokolenie doskonale zna blaski i cienie nadmiernego zaangażowania w pracę swoich rodziców. To pokolenie dzisiejszych 50-latków, którzy dla swoich karier wiele poświęcili. Młodzi pracownicy nie chcą często popełniać tego błędu, wolą swoją energię inwestować w swoje pasje, marzenia, a praca staje się tylko środkiem na drodze do ich realizacji, nie celem samym w sobie” – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Jakub Czapski, Kierownik Zespołu Digital Marketingu w Unum.
Wyrzeczenie się kultu pracy ma związek z poczuciem globalnego wypalenia i w konsekwencji odmową angażowania swojego prywatnego czasu w działania wykraczające poza podstawowe obowiązki.
Co mogą zrobić menedżerowie?
Jak wynika z raportu „State of the Global Workplace” przeprowadzonego w 2022 roku przez Instytut Gallupa, tylko 14 proc. Europejczyków jest zaangażowanych w swoją pracę i czerpie z niej satysfakcję. Im młodsze pokolenie na rynku pracy, tym istotniejsza jest dla niego satysfakcja z wykonywanego zadania. Propagujący quiet quitting tłumaczą, że w nowym trendzie na rynku pracy chodzi o zmianę sposobu myślenia, zmianę priorytetów, przeciwdziałanie wypaleniu zawodowemu i zadbanie o swoje zdrowie psychiczne.
Zgodnie z tą definicją zadaniem cichego odchodzenia jest więc uniknięcie nadmiernego stresu spowodowanego ogromną liczbą obowiązków, często przewyższających nasze możliwości. Chodzi także o znalezienie czasu na odpoczynek, na realizowanie swoich zainteresowań, czy spędzanie czasu z bliskimi.
„Rolą menadżera jest dostosowanie zadań do zasobów w zespole. Jeśli zadania wymagają zaangażowania ponad czas pracy, oznacza to konieczność redukcji lub innej organizacji i sposobu realizacji zadań bądź zatrudnienia dodatkowych osób. Uważne słuchanie potrzeb pracowników i tworzenie miejsca pracy, które wspiera zdrowy balans pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym ludzi przynosi efekty nie tylko w postaci atrakcyjności miejsca pracy, ale przede wszystkim zaangażowania, efektywności i produktywności zespołów. Quiet quitting jest więc wyraźnym sygnałem dla menedżera do otwartej rozmowy z pracownikiem i znalezienia rozwiązania, które wzmocni efektywność pracy w zespole. Do tego kluczowa jest autentyczna i otwarta komunikacja” – komentuje Michał Płaczkiewicz, Dyrektor Działu HR i Komunikacji Korporacyjnej w Unum.
Są i straty dla quittujących
Quiet quitting może pomóc ochronić naszą kondycję psychiczną, ale brak zaangażowania w sprawy organizacji również powoduje straty. W pracy budujemy również relacje, nierzadko bliskie, konstruujące naszą codzienność i stwarzające okazje do cichej celebracji np. swoich urodzin, imienin czy małych sukcesów. W wielu firmach istotne znaczenie ma również udział w przedsięwzięciach o charakterze charytatywnym, jak wolontariat pracowniczy, który dla wielu jest źródłem sensu i pretekstem do dodatkowego zaangażowania emocjonalnego w działania niezwiązane bezpośrednio z pracą zawodową i nadanie dodatkowego sensu wykonywanej pracy.
„Quiet quitting jeśli jest tymczasowy i wynika z chwilowego przesilenia, staje się naturalną funkcją obronną organizmu i zdrowym podejściem, by samemu zachować równowagę pomiędzy życiem a pracą. Pamiętajmy, że żyjemy w czasach pełnych niepewności i zagrożeń, które wpływają na naszą kondycję psychiczną, wielu pracowników mierzy się również ze swoimi osobistymi problemami rodzinnymi, czy zdrowotnymi. W takiej sytuacji nieco niższe zaangażowanie w pracy jest czymś naturalnym, natomiast warto rozmawiać o tym z menedżerem i wspólnie ustalić plan działania, by zapewnić efektywność i produktywność pracy w zespole. Jeśli natomiast quiet quitting jest stałym podejściem do pracy, to nie służy ani zespołowi, ani samemu pracownikowi. Obciąża nadmiarem pracy innych, a samego pracownika odcina od szans uznania i docenienia oraz szans rozwojowych, które stanowią jedną z głównych potrzeb zawodowych.” – komentuje Małgorzata Morańska, Kierownik Zespołu Komunikacji Korporacyjnej w Unum.